Nowa Dęba: Starostwo w Tarnobrzegu zbada kto odpowiada za zanieczyszczenie wód podziemnych
Obecne przepisy na winnego takich zanieczyszczeń nakładają obowiązek ich usunięcia lub ograniczenia. W przypadku Nowej Dęby szkodliwych związków na trwałe wyeliminować się nie da, za to można znacznie zmniejszyć ich występowanie. Najprawdopodobniej winowajca będzie uczestniczył w kosztach oczyszczania wody.
Mieszkańcy Nowej Dęby o jakość tego, co płynie w ich kranach, mogą być spokojni. Świadczyć może o tym fakt, że ta sama woda rozlewana jest do butelek i sprzedawana w sklepach w regionie, a jej jakość potwierdziły odpowiednie instytucje.
Związki tri- i tetrachloroetenu znajdowały się w rozpuszczalnikach, których dawniej w zakładach zbrojeniowych używano do odtłuszczania różnych materiałów:
Wydział Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa starostwa powiatowego w Tarnobrzegu stara się ustalić, kto odpowiada za zanieczyszczenie wód podziemnych w okolicy ujęcia wody dla Nowej Dęby.
Niebezpieczne związki tri- i tetrachloroetenu wykryto po raz pierwszy w 2009 roku, jednak wówczas nie było metod ani procedur ich usuwania. Dlatego zarząd ówczesnego Zakładu Produkcji Wody wraz z władzami gminy nawiązał współpracę z krakowską AGH.
To pomogło stworzyć 'studnie odwiewające', w których woda zamieniana jest w delikatną mgiełkę, co pozwala na odparowanie z niej szkodliwych zanieczyszczeń. Tak oczyszczona woda wraca do ujęcia.
Obecna metoda ochrony źródła jest jednak kosztowna, dlatego gmina zwróciła się do starostwa powiatowego w Tarnobrzegu o pomoc w odnalezieniu sprawcy zanieczyszczeń. Urzędnicy sprawę skierowali do Regionalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Stamtąd dokumenty znów wróciły do Tarnobrzega mówi naczelnik wydziału Ryszard Grela: