Stalowa Wola: 97-latka nie została przyjęta.
Córka 97-latki zarzuca, że lekarz Komsa nie przyjął pacjentki nawet jej nie widząc, a jedynie na podstawie badania rentgenowskiego. Ale doktor stwierdził, że na zdjęciu rentgenowskim widać było rozrusznik serca, co pacjentkę dyskwalifikowało z zabiegu. Kobieta jednak twierdzi, że po pierwsze nie przyjmując jej matki do szpitala narażono ją na niepotrzebne cierpienie a zapis w karcie informacyjnej o jej dobrym stanie zdrowia nie zgadzał się ze stanem faktycznym. Dlatego zamierza sprawa swojej matki zainteresować prokuraturę i rzecznika praw pacjenta. Zaś starsza pani na około tydzień przed świętami z powodu różnych komplikacji chorobowych znów trafiła do szpitala tam niestety zmarła.
(marta Górecka)
Po podratowani zdrowia 97-latka została wypisana do domu. Zapytany o zaistniałą sytuację lekarz Andrzej Komsa stwierdził, że w tym konkretnym przypadku zastosowana została normalna procedura jak a w taki sytuacjach się wykonuje
Kobieta na drugi dzień została przewieziona karetką do poradni i w końcu trafiła na oddział
Prokuraturę chce zainteresować mieszkanka Stalowej Woli sprawą nie przyjęcia jej matki, 97-letniej kobiety do szpitala. A chodzi o sprawę sprzed kilku tygodni. Mieszkanka wezwała karetkę do swojej matki, która przewróciła się w domu doznając obrażeń głowy, ręki, nogi oraz ogólnych potłuczeń i tracąc świadomość. Starsza pani została przewieziona na pogotowie. Tam wykonano jej tomografię głowy i badania rentgenowskie, które wykazały m.in. skomplikowane złamanie ręki oraz uraz nosa i nogi. Jednak po konsultacji wyników badań z pełniącym dyżur lekarzem ortopedą Andrzejem Komsą, dyrektorem ds. lecznictwa w stalowowolskim szpitalu kobieta została odesłana do domu. Co oburzyło córkę starszej pani, zwłaszcza że w karcie informacyjnej napisano, że pacjentka została wypisana do domu w stanie dobrym, a to według córki nie była prawda