Stalowa Wola: Posłanka zarzuca nowym władzom kolesiostwo
Na koniec wystosowanego do mediów oświadczenia poseł Renata Butryn stwierdziła, że publicznie roztrząsane problemów szpitala psuje markę szpitala i Stalowej Woli. O tym powinno się rozmawiać w powołanych do tego gremiach. Według zarządu powiatu tak właśnie jest.
(Marta Górecka)
W związku z sugestiami pani poseł, że kiedy ważyły się losy rozbudowy stalowowolskiego szpitala rządzący obecnie powiatem byli w radzie powiatu w opozycji, starosta przypomniał, że wtedy jeszcze nie był radnym a jako mieszkaniec powiatu był za rozbudową lecznicy. W trakcie przygotowywania informacji nie udało się skontaktować z dyrektorem Surmaczem, by i ten mógł odnieść się do zarzutów. Te dotyczą tego, że według posłanki za odwołanie go z funkcji dyrektora w 2012 roku teraz atakuje były zarząd Powiatu Stalowowolskiego. Przypomniała też sławetne podwyżki, które dyrektor Surmacz dał tylko lekarzom za przyzwoleniem ówczesnego starosty Antoniego Błądka. Posłanka uznała też, że z dyrektorem Surmaczem trudno się rozmawia i nie ma on daru zjednywania sobie innych ludzi. Starosta jest innego zdania
Zarzuty poseł Butryn dotyczyły nie tylko prezydenta Nadbereżnego. Dostało się również staroście stalowowolskiemu Januszowi Zarzecznemu w kwestii szpitala. Stwierdziła, że odwołanie dyrektora szpitala nie budziłoby kontrowersji, gdyby nie to, że zastąpiono go bez konkursu Edwardem Surmaczem, który za odwołanie ze stanowiska wytoczył proces Starostwu.
Starosta Zarzeczny przypomniał, że Edward Surmacz jest pełniącym obowiązki dyrektora, a konkurs dopiero będzie rozpisany
Na stwierdzenie, że silne zaangażowanie prezydenta w życie polityczne nie wróży obiektywnego podejścia do problemów miasta i jego mieszkańców o różnorodnych poglądach prezydenta odpowiada:
Upolitycznienie urzędów i kolesiostwo zarzuciła poseł Renata Butryn rządzącym w Stalowej Woli samorządowcom.
Prezydenta Lucjusza Nadbereżnego skrytykowała m.in. za zwolnienie prezesów i dyrektorów spółek miejskich. Według poseł miałyby one sens, gdyby podane były przyczyny, a nowe osoby byłyby powoływane na stanowiska w drodze konkursu, a nie jak to określiła z partyjnego klucza.
Prezydent nie chciał komentować oświadczenia, ale odniósł się do zarzutów