Stalowa Wola: Pracownicy ZZM jeszcze poczekają na pieniądze
Jak długo jeszcze będzie trwało postępowanie likwidacyjne i kiedy pracownicy doczekają się swoich pieniędzy to ciągle wielka niewiadoma.
(Marta Górecka)
Pracownicy dopytywali się, gdzie się podziały pieniądze z dzierżawy ZZM i ile syndyk i jej pracownicy zarabiają dzięki upadłości tego zakładu. Pani Barbara Brzuzan coraz mniej wierzy, że swoje pieniądze odzyska
Natomiast to czy i ile pieniędzy odzyskają pracownicy, to wielka niewiadoma. Najpierw trzeba spłacić hipotekę, a tylko z ruchomości można zaspokoić roszczenia załogi i to bez odsetek. Ruchomości zostało na ok. 4,5 mln złotych. Czy jednak to wystarczy skoro do tej pory pracownikom wypłacono 40% wszystkich należności, czyli ok. 4 mln złotych
Pełnomocnik zapytany, czy syndyk jednak spotka się z pracownikami odpowiedział wymijająco
Dlatego część pracowników pojawiła się wczoraj w sądzie. Niestety Adamczyk zyskał tylko tyle, że sprawa została zawieszone, bo ciągle trwa upadłość likwidacyjna. Sędzia natomiast zasugerował, by ci którzy kilka lat temu składali wnioski do sądu o wypłatę należności zrobili to jeszcze raz, bo zmieniły się przepisy i to co kiedyś było umarzane teraz jest zawieszone, więc są szanse na odzyskanie pieniędzy. Stwierdził też, że syndyk Anna Brzozowska powinna spotkać się z pracownikami i wszystko im wyjaśnić.
W sądzie jednak pani syndyk się nie pojawiła. Reprezentował ją pełnomocnik Wojciech Kapała, który stwierdził, że spotkanie z dyrekcją i związkowcami zorganizowane po ogłoszeniu upadłości w zupełności wystarczy. Innego zdania byli pracownicy
Mają nas za śmieci te słowa wielokrotnie padły w Sądzie Rejonowym w Stalowej Woli w związku ze sprawą byłego pracownika upadłego Zakładu Zespołów Mechanicznych Mariana Adamczyka. Mężczyzna domagał się w sądzie od syndyka zaległych pieniędzy, m.in. za niewykorzystany urlop.
Dla przypomnienia ZZM postawiony został w stan upadłości w 2009 roku, a więc już 6 lat Adamczyk czeka na swoje pieniądze. Zresztą nie tylko on, bo w podobnej sytuacji znalazło się blisko 1000 pracowników upadłej spółki. Dla wielu z nich utrata pracy była tragedią