Tarnobrzeg. Sprawa ropuch wywołała zamieszanie w mieście.
W sezonie letnim, przez Kamionkę przechodzi wiele osób: spacerowiczów, ludzi uprawiających nordic walking. – Jest szansa, że to miejsce stanie się w końcu urokliwym, a nie będzie odstraszać. Skomentował przewodniczący osiedla MIechocin, Waldemar Stępak.
Sprawa nabrała takiego rozmachu, że na jednej z konferencji zapytany został o nią prezydent Tarnobrzega, Grzegorz Kiełb.
Około 10 lat temu staw był dzierżawiony przez osobę prywatną, która starała się utrzymywać w jego obrębie porządek. Dzierżawca zrezygnował, a ludzie urządzili sobie dzikie wysypisko. Mówi Waldemar Stępak.
Internauci na tarnobrzeskich forach rozpisują się w ostatnich dniach na temat prac prowadzonych w obrębie stawu na Kamionce. Jest to zbiornik położony w zalesionej część Tarnobrzega, w pobliżu ogrodów działkowych położonych przy ulicy Świętej Barbary. Jak się dowiedzieliśmy przeprowadzona została konserwacja zbiornika.
W anonimowym mailu, który trafił do naszej redakcji czytamy – Zniszczyli ostoje przyrody zasypując koparką tysiące ropuch…- Rozemocjonowany przewodniczący tarnobrzeskiego osiedla Moiechocin, Waldemar Stępak, który koordynuje prace przy stawie załamuje ręce i tłumaczy – ze stawu, rzekomo będącego siedliskiem chronionego gatunku, wyciągnęliśmy kilkadziesiąt zużytych opon, stare lodówki, telewizory, konstrukcje tapczanów, materace i góry śmieci.
Mówi naczelnik Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta w Tarnobrzegu, Paulina Długoń.